środa, 27 lutego 2013

Tu misjonarz nie jest od nawracania

Witam serdecznie po przerwie. Ciężko mi teraz pisać posty, bo ciężko określić, co czuje. Przyczaja się strach, to znów jak w kajdanki zakuwa go rozsądek, a zaufanie zerka raz na jedno, raz na drugie z nadzieją. Z nowości to tyle, że udało mi się skontaktować z polskim ojcem, który był kiedyś na misji w Tajlandii. Jeśli ktoś jest zainteresowany, polecam wywiad z nim Tu misjonarz nie jest od nawracania Niestety (jak dla mnie), obecnie jest w Polsce. Chętnie więc zadzwonię. Szkoda jednak, że (bynajmniej na stan dzisiejszej mej wiedzy) nie ma tam obecnie księdza Polaka. Natomiast udało mi się znaleźć innych Polaków w Tajlandii. Jupiiii jej:) I to dzięki portalowi couchsurfing:) Jest nadzieja, że od czasu do czasu uda mi się spotkać z rodakiem, aby porozmawiać "po swojemu". To też jakiś punkt zaczepienia - od razu inaczej:)  Zaczyna się już jednak syndrom stresu przedwyjazdowego. Ostatnio przyśniła mi się Tajka, do której podeszłam, by porozmawiać. A jak się zbliżyłam, byłam w wielkim szoku, bo była taka malusieńka :) No cóż, sny żyją swoim własnym życiem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz