piątek, 22 lutego 2013

Czeka na Ciebie łóżko, miejsce przy stole i w naszym sercu

Słowa jak w tytule posta przeczytałam w dzisiejszym mailu. Byłam już nieco zmartwiona, ponieważ ponad dwa tygodnie temu wysłałam wiadomość do Domu Serca w Tajlandii, że przybywam niebawem, bo 10 marca będę na lotnisku. Tymczasem odpowiedzi brak. A mnie już mroczne wizje któż to mnie odbierze ... zaczęły chodzić po głowie:). Tymczasem jest mail z przeprosinami, że tak długo musiałam czekać, ale były w tym czasie bardzo zajęte i nie mogły odpisać. Od około pół roku jestem w kontakcie z Natalią - wolontariuszką z Ameryki, która również jest w Bangkoku (którą zresztą bardzo polubiłam). Regularnie również czytam jej bloga i jej listy z misji, dzięki temu jestem "mniej więcej" na bieżąco. Zachęcam do zaglądnięcia, tudzież przeglądnięcia kilkunastu czy może nawet kilkudziesięciu  zdjęć http://theseasbeforemyship.blogspot.com/ Rzeczywiście, częstotliwość maili to raz na dwa, trzy tygodnie, albo i dłużej czasem. Internetu w domu brak.
To naprawdę już tak nie długo, a ja ciągle czuję się w sposób dziwnie nieokreślony. Ciągle coś mam do załatwienia, niby drobne rzeczy, ale jest ich sporo. Trzeba iść chociażby do dentysty, żeby nie pojechać czasem z "dziurami" w zębach;), zapytać w aptece czy może przydałyby się tabletki wspomagające pracę jelit przy nagłej i długotrwałej zmianie żywienia i dowiedzieć się jak ochronić swą twarz przed palącym słońcem, upoważnić kogoś z rodziny do rozliczenia PIT w przyszłym roku, kupić klapki, bo przecież tam gorąco (a w mym mieście przeszłam już tyle sklepów obuwniczych i najzwyczajniejszych klapek nie ma, bo zima:D), czy chociażby zakupić specjalną wtyczkę (bo bez niej nie podładuje telefonu tutejszą ładowarką, bo w Azji są gniazdka jak to mówi mój tato "z trzema bolcami"), sprawdzić dokładnie jak się dzwoni do Tajlandii, przerazić się ceną połączeń pomiędzy Polską, a Azją (telefonu będę używać TYLKO w nadzwyczajnych sytuacjach), spisać ważne adresy, dowiedzieć się jak uzupełnić karty, które otrzymuje się na lotnisku po przyjeździe w Tajlandii, upewnić się, że karta bankomatowa NA PEWNO w tamtejszych bankomatach działa (w razie tzw. czarnej godziny), zrobić listę mailową wszystkich osób, do których słać będę listy, upoważnić koleżankę, by odebrała dyplom z uczelni itp., itd., zrobić szczepienia, spotkać się z przyjaciółmi, spędzić czas z rodziną, uczyć się..  Tych spraw mnoży się na pęczki:)  Dołączam poniżej modlitwę "Zdrowaś Maryjo" w języku tajskim...

1 komentarz:

  1. Ojej... ile jeszcze zajęć przed Tobą. :) Ale chyba dobrze jest to sobie wypisać i poukładać. :)

    OdpowiedzUsuń