Uff wylądowałam bezpiecznie. Bangkok przywitał mnie gorącym i ciężkim powietrzem. Dzielnica z kolei specyficznymi zapachami. Ludzie całe dnie stoją ze straganami. Możecie więc wyobrazić sobie jaki zapach ma mięso podgrzane słońcem:) Dzieci z kolei od razu chciały dotykać mą twarz. Tutaj w przeciwieństwie do nas nikt nie chodzi do solarium, za to niektórzy chcą rozjaśnić swą twarz. Dla sąsiadów z dzielnicy jestem więc piękna. Miło to usłyszeć po nieprzespanej podroży, mając twarz ociekającą potem :) Tutejsi nie wołają na mnie polskim imieniem, ale tajskim, które mi nadano. Jetem więc Pii Mot ( tak się czyta) i dla tutejszych osób oznacza to miłą i drobną osobę. Teraz moi najbliżsi to Mary Celeste z Ameryki, Natalia również z Ameryki, Thui z Wietnamu i Cecile ze Szwajcarii. Potrzeba wiele otwartości i miłości by sobie zaufać. Przesyłajcie mi codziennie dobre myśli, bo chcę być także Waszym spojrzeniem i energia, miłością i zaciekawieniem. Miejcie wyrozumiałość i cierpliwość, gdyż nie mam stałego dostępu do internetu. Uściski.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁadnie Cię tam nazywają:) To świadczy o tym, że obdarzyli Cię zaufaniem:)
OdpowiedzUsuńIwono, dobrze jest wiedzieć, że szczęśliwie dojechałaś na miejsce. Będę czekała na kolejne relacje.
OdpowiedzUsuńWspieram modlitwą.
Uff, jak dobrze wiedzieć :) Moje zaciekawione spojrzenie, miłość, energia i radość są z Tobą :) Dziel się i dawaj tym, którym najbardziej ich potrzeba. Ściskam bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńPS. Pamiętasz jak pod koniec zeszłego lata siedziałyśmy na Plantach, a jakiś chłopak powiedział, żebyś się opaliła, bo jesteś przerażająco blada? ;) Jak widzę, w Tajlandii takie komentarze Ci nie grożą :)))