poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Samrap Praraachini

Dla królowej,

    Witam serdecznie, jak zawsze po przerwie. Jestem świeżo po 5- ciu miesiącach i mam wrażenie, ze zaczyna się teraz nowy etap mego życia tutaj. Jeszcze trudno mi to określić, jeszcze trudno poukładać, ale widzę coś nowego. Mianowicie znam już miejsce, reakcje swego organizmu na ten jakbym powiedziała ciężki klimat, mogę już rozmawiać z ludźmi po tajsku... To sprawia, ze czuje się zdecydowanie swobodniej. W dalszym jednak ciągu trudno jest być w tym jednym momencie, w tym, który dzieje się tutaj i teraz. Myślenie o przyszłości sprawia, ze tracę coś ze swej misji.  Powrót do tu i teraz czasem jest bolesny, nie mniej  jednak, kiedy już naprawdę jestem, czuje się spełniona i wypełniona tym, co jest. Nie jestem w tym jednak mistrzem i to trudna szkoła. Nie mniej jednak ciągle zdaje sobie sprawę, ze to prawda odnosząca się do całego życia. Nieważne czy jestem tu, czy w Polsce, ciągle i zawsze wybieganie w przyszłość sprawia, ze w jakimś sensie tracę to, co tu i teraz. I nie mowie tutaj o totalnej bezmyślności, która nakazałaby zapomnieć o tym, ze jutro tez coś muszę włożyć do garnka ;), ale o tym, ze jeśli już robię coś, to robię to z całkowita koncentracja, angażując wszystkie swe siły, aż dotąd, ze obecny moment jest spełniony, wypełniony, na miarę wszystkich możliwości, które mogę z siebie dać. 

    Po tym wstępie, chciałam dzisiaj Wam napisać krotki news z życia Tajlandii. Wczoraj, to jest 12 sierpnia był dzień mamy, a co za tym idzie święto królowej (zarazem jej urodziny). W wielu miejscach widniał jej wizerunek, wszyscy naokoło o tym wspominali, a rano odbył się specjalny bieg wszystkich chętnych dla królowej. Król i królowa zajmują tutaj szczególne miejsce i obdarzani są specjalnym szacunkiem. Oficjalnie. Oczywiście, są tez przeciwnicy. Poza tym codziennie rano, kiedy z głośników puszczany jest hymn, wszyscy (albo zdecydowana większość) zatrzymują się, aby przez ten drobny gest oddać szacunek temu kraju. Rano, kiedy wędrujemy przez park do szkoły, spotykamy tez grupy ćwiczących chińczyków, japończyków i tajlandczyków. To niesamowity widok. I tak odmienny! Jedni w skupieniu przy relaksującej muzyce wykonują zsynchronizowane ruchy, jakby tańcząc w powietrzu. Drudzy z kolei ćwiczą aerobik, z wielka eneregetycznością wymachując rekami. A pomiędzy nimi biegający obcokrajowcy :) W końcu - sport to zdrowie :)